W dniu 21 grudnia podczas obławy na partyzantów
zostałem zatrzymany pod zarzutem przynależności do AK. Zatrzymano
również pod tym samym zarzutem kolegę Wojtka Szczepańskiego oraz dwie
siostry Jankowskie.
Przewieziono nas do więzienia w Kielcach i oddano pod
nadzór Gestapo. W dniu rozpoczęcia ofensywy Armii Czerwonej wszystkich
więźniów wyprowadzono o godz. 4.00 rano na długi korytarz, powiązano
ręce grubym sznurem, ustawiono w szeregu i kazano maszerować krokiem
wojskowym na dworzec. Tam załadowano nas do wagonów towarowych i pociąg
ruszył w kierunku Częstochowy. Dookoła słychać było strzały z różnego
rodzaju broni. W transporcie tym jechało około tysiąca więźniów
politycznych, partyzantów. Na drugi dzień w południe byliśmy już w
więzieniu częstochowskim.
W tym czasie garnizon wojska niemieckiego szykował się
do obrony Częstochowy. Niespodziewanie wojsko wraz z obsługą więzienną
opuściło miasto. Dywizje Sowieckie były jeszcze daleko. Miasto
bombardowano, wybuchały pożary. Palił się budynek obok więzienia,
płomienie sięgały okien więziennych cel, w których przebywały kobiety.
Wystraszone kobiety głośno wzywały pomocy. Więźniowie zaczęli rozbijać
drzwi swoich cel i biegli ratować kobiety. Do więzienia wkroczyły
miejscowe oddziały żołnierzy AK wykorzystując nieobecność wojsk
niemieckich i sowieckich. Więźniowie bardzo serdecznie witali chłopców z
opaskami AK, dziewczęta każdego obejmowały, ściskały i całowały.
Rozbrzmiewały radosne śpiewy - śpiewano hymn narodowy, Warszawiankę i
piosenki partyzanckie. Śpiewom towarzyszył dźwięk stalowej piły, którą
nasi wyzwoliciele piłowali kilku skutym więźniom żelazne łańcuchy z
uczepionymi kulami u nóg. Więźniowie ci wyglądali jak zjawy -
wychudzeni, długie brody i włosy, woskowe twarze, po twarzach spływały
łzy. Można się było domyślać, co przecierpieli...
Uzyskawszy wolność postanowiliśmy wrócić do naszej partyzanckiej placówki w Górach Świętokrzyskich w m. Kraino.
Wracaliśmy głównymi drogami z dużą ostrożnością. Mijały
nas kolumny zmotoryzowanych oddziałów sowieckich. Przy drogach leżały
rozbite samochody, czołgi i inne pojazdy wojskowe, a obok nich polegli
żołnierze niemieccy często bez butów i bez mundurów, a czasami nawet
pół-nadzy. Był to smutny obraz po bitwie.
W Krainie czekał na nas rozkaz gen. Okulickiego o
rozwiązaniu Armii Krajowej i wieści o masowych aresztowaniach akowców.
Zastanawialiśmy się, jak przetrwać nowy porządek komunistyczny, jak
ułożyć sobie życie we wrogiej dla byłych akowców atmosferze?
Najpierw należało odszukać najbliższą rodzinę.
Załamani opuściliśmy Góry Świętokrzyskie.