Żołnierze batalionu "Bełt"
"Byłem 4 sierpnia na barykadzie przy ul. Brackiej. Było
nas dziesięciu, w tym 1 oficer, kiedy Niemcy, nie zbliżając się do
barykady zmusili kobiety i dzieci do przejścia poza barykadę na stronę
powstańców. Kobiety zapłakane wołały do nas: "Ratujcie naszych
mężczyzn". Nas jednak było tylko 10, mieliśmy jeden karabin ręczny, 2
rewolwery i kilka granatów tzw. "filipinek". Niemców było
kilkudziesięciu, uzbrojonych po zęby. Na szczęście Niemcy, mający
ogromną przewagę w żołnierzach i broni, nie zaatakowali barykady pod
osłoną pędzonych kobiet i dzieci. Ile byłoby ofiar!
Inna grupa Niemców wyciągnęła mieszkańców z domów po
południowej stronie Alej i za tą żywą osłoną zaatakowała Składnicę.
Przez nagle otwartą bramę Składnicy kilku Polakom udało się wbiec na
podwórze. Bramę natychmiast zabarykadowano. Reszta Polaków pędzona przez
Niemców poszła w kierunku Marszałkowskiej. Wraz z nimi odeszły załogi
niemieckie z budynków Aleje 15 i 25".
Cd. relacji Mieczysława Makowieckiego "Dołęgi":
" Jest 4 sierpnia. Plut. "Żuk" poprowadził mnie na
posterunek na Kruczej 47, róg Nowogrodzkiej, na II piętrze w oknie.
Zlecił dokładnie obserwować Aleje, naszą barykadę na rogu Kruczej i
Nowogrodzkiej i kazał o każdym zagrożeniu meldować przez łączniczkę lub
"Jura".
Z miejsca obserwacji był przerażający widok: płonące
żywymi jęzorami ognia Aleje, nieludzkie jęki i krzyki kobiet i dzieci,
pędzonych z podniesionymi rękami przed "tygrysami" i wołanie:
- Nie strzelajcie, nie strzelajcie!
Po pewnym czasie czołgi znów strzelały, ale z daleka. Od Marszałkowskiej pojawiły się goliaty..."
Czesław Zemło "Witak" kompania "Budzisz"
"Byliśmy na akcji w Alejach 21. W tym czasie Niemcy
puścili goliata po tamtej stronie Alej. Po wyrwaniu zawleczki, rzuciłem w
niego granatem obronnym. Granat zerwał mu jeden przewód, goliat stanął.
Wtedy chłopcy z tamtej strony Alej rzucili butelki zapalające. Goliat
zaczął płonąć, ale po chwili zgasł. (Później rozbrojono go, a materiał
wybuchowy wykorzystano do produkcji granatów).
W tym czasie inny goliat dojechał do naszej bramy i
wybuchł. Detonacja była tak silna, że po naszej stronie ulicy szkielety
wypalonych domów zaczęły się walić, a z goliata nie pozostało nawet
najmniejszej części.
Natomiast na podwórzu Nowogrodzkiej 22 upadło niewielkie kółko owinięte przewodem i izolacją.
W miejscu, gdzie goliat rozerwał się, w granitowej kostce, którą były wybrukowane Aleje, powstała jamka głębokości około 10 cm.
Budynek "Eski" na razie ocalał.
Cd. relacji Eugeniusza Boratowskiego "Kiemlicza"
"... Niemcy znów wkroczyli do kamienic w Alejach 5, 7,
9, 11 i 13 (między Bracką i Kruczą), wyrzucili pozostałych mieszkańców,
a nie ruszone jeszcze domy systematycznie dopalali. To samo działo się
po północnej stronie Alej (poczynając od Marszałkowskiej). Do budynku
"Eski" nie doszli. Po dopaleniu domów wycofali się.
Dzień 4 sierpnia jeszcze się nie skończył.
Składnica organizowała swoją pracę. Otrzymano łącznicę
telefoniczną, kable i telefony polowe. Zbudowano centralę telefoniczną o
kryptonimie "S". A następnego dnia były już bezpośrednie połączenia z
Komendą Okręgu Warszawskiego i Składnicą "K-1" na Jasnej. Było też
połączenie z por. "Bełtem", dowódcą odcinka, oraz innymi dowództwami,
stacjonującymi po południowej stronie Alej.
Obie części Śródmieścia związała sieć telefoniczna. Można było koordynować dowodzenie.
Noc z 5 na 6 sierpnia
Na Nowogrodzkiej przy Marszałkowskiej Niemcy, pragnąc
odzyskać utraconą placówkę w narożnym domu, w którym mieściła się
kawiarnia "Szwajcarska" (Nowogrodzka 30), zmusili ludność cywilną do
rozbierania barykady. Część ludzi, udając, że rozbierają barykadę,
szczęśliwie przeszła na drugą stronę. niestety spośród pozostałych
niemcy zastrzelili 5 mężczyzn.
Po stronie powstańców walczyła tu grupa z kompanii
"Budzisza" oraz przysłany na pomoc patrol bojowy, dowodzony przez pchor.
"Grota" z tej samej kompanii.
W nocy barykada, pod ogniem nieprzyjaciela została przez żołnierzy i ludność cywilną poprawiona.
Tej samej nocy kompania rtm. "Sokoła" z Korpusu
Bezpieczeństwa, stacjonujaca na Nowogrodzkiej 3/5, zaatakowała Niemców,
znajdujących się w ogrodzie BGK na rogu Brackiej i Alej.
6 sierpnia
Z samego rana pluton wachmistrza "Rybki", przydzielony
od tego dnia do batalionu "Bełt", obsadził swoją pierwszą placówkę:
barykadę przecinającą Kruczą na rogu Nowogrodzkiej i posterunek przy
oknie II piętra na Kruczej 47.
Przed południem pluton poniósł pierwszą stratę. Poległ
"Pirat". Szedł chodnikiem po wschodniej stronie Kruczej od
Nowogrodzkiej w kierunku Alej. Był już na wysokości sklepu "Agrylu",
mieszczącego się w narożnym budynku Alej i Kruczej, gdy otrzymał
postrzał. Zginął na miejscu. Strzelano z "Cristalu" (dziś jest tam
Orbis). Każda próba podejścia do niego wywoływała strzały. strzelec
"Jur" przy pomocy długiej deski z mocnym gwoździem na końcu ściągnął
ciało w bezpieczne miejsce. Oczywiście, odziedziczył pistolet "Pirata".
Jan Łoziński kpr. pchor. "Wolak" kompania "Budzisz"
W dniu 6 sierpnia dowodziłem osłoną barykady w Alejach
17. W ciągu dnia Niemcy dwa razy nacierali, wykorzystując czołg i dwa
goliaty. Jeden goliat nie wypalił, lecz drugi zniszczył część barykady.
Zniszczenia w ciągu nocy odbudowano. Oba natarcia Niemców odparto.
Tego dnia paliły się górne piętra domu Aleje 19.
Noc z 6 na 7 sierpnia
Budowanie barykady przecinającej Nowogodzką przy numerach 9, 11.
Wzmocnienie kilkoma żołnierzami placówki przy barykadzie na Kruczej przy Nowogrodzkiej.
Ostrzelanie Niemców, którzy podeszli od BGK do Kruczej. Obsadzamy dom Aleje 15 (róg Kruczej)
Eugeniusz Boratowski "Kiemlicz" kompania "Skiba"
7 sierpnia
Dla Niemców szeroka arteria Alej była szczególnie
ważnym połączeniem strategicznym na kierunku wschód - zachód, a
dowództwo Powstania tylko tędy mogło utrzymać łączność z dzielnicami
walczącymi na południe od Alej. Właśnie dlatego wysiłek zbrojny obu
stron zmierzał do opanowania ulicy.
Do 5 sierpnia Niemcy wykorzystywali Aleje w dzień, a
powstańcy głównie nocą przebiegali ulicę z domu nr 17 po południowej
stronie do domu nr 22 po stronie północnej.
Mimo, że z braku jakichkolwiek osłon ginęło wówczas
wielu powstańców, głównie łączniczek, oraz cywili, łączność między obu
częściami Śródmieścia musiała być utrzymana. Dlatego też płk "Radwan",
dowódca Śródmieścia, w dniu 7 sierpnia wydał rozkaz przecięcia Alej
barykadą, która uniemożliwi nieprzyjacielowi poruszanie się, a
powstańcom zabezpieczy łączność.
Eugeniusz Boratowski "Kiemlicz" bat. "Bełt" kompania "Skiba"plut. "Wysockiego"
Budowa barykady przez Aleje Jerozolimskie
Łączność Dowództwa Okręgu Warszawskiego ze Śródmieściem
Południowym działała względnie sprawnie już od 2 sierpnia. Była to
niewątpliwa zasługa grupy łączniczek, dowodzonych przez por. "Elę".
Teraz trzeba było stworzyć dla tej łączności lepsze techniczne warunki w
miejscu styku Śródmieścia Północnego, gdzie miał siedzibę gen.
"Monter", ze Śródmieściem Południowym. Tylko bowiem przez tę część
miasta można było skontaktować się z pozostałymi dzielnicami na południu
od Alej.
W tym celu ppłk "Radwan" rozkazuje:
po pierwsze - Niemcy muszą być odrzuceni jak najdalej od budynku Aleje 17,
po drugie - przejście przez Aleje należy uczynić bezpiecznym.
Stronę południową Alej obsadza batalion "Bełt", a zatem on wykona oba zadania po tej stronie.
Po północnej stronie uczyni to samo batalion
"Kiliński". 5 sierpnia batalion też otrzymał rozkaz: wyrzucić Niemców z
północnej strony Alej. Gdy to się stało, batalionowi "Bełt" w dniu 7
sierpnia rozkazano zbudować barykadę, umożliwiającą swobodne przejście
przez Aleje. Do realizacji tego zadania przystąpiono natychmiast.
Aleje miedzy Bracką a Marszałkowską znajdowały się pod krzyżowym ogniem broni maszynowej nieprzyjaciela. Strzelano:
- z "Cristalu" na rogu Brackiej (dziś tam jest "Orbis"),
- z Cafe Clubu na rogu Nowego Światu
- z BGK na rogu Nowego Światu (dziś jest tam Bank Inwestycyjny, poczta i PAP),
- z Hotelu Polonia i Dworca Głównego,
- z baru "Żywiec" na rogu Marszałkowskiej (dziś jest tam Rotunda PKO)
- z budynku Aleje 25.
Ponadto strzelały czołgi, ustawione przy Nowym Świecie lub przy Hotelu Polonia.
Pod takim ostrzałem łączniczki musiały przebiegać w
poprzek Alej. Najczęściej czyniły to nocą, mimo niemieckich rakiet
oświetlających i mimo wstrzelanych karabinów maszynowych. Były jednak
sytuacje, że meldunek trzeba było dostarczyć w biały dzień.
Często, niestety, nie udawało się.
Do chwili rozpoczęcia budowy barykady, tj. do 7
sierpnia, pewnym zabezpieczeniem dla przebiegających Aleje łączniczek
były ściany ułożone z worków napełnionych piaskiem. Usytuowano je u
wylotu budynków: Aleje 17 i Aleje 22. Te ściany osłonowe były niestety
krótkie i nawet nie sięgały jezdni. Były one ponadto stale niszczone
środkami ogniowymi nieprzyjaciela.
W tej sytuacji postanowiono zmontować "kolejkę linową"
poprzez Aleje i w puszcze metalowej przesyłać meldunki. Pomysł
zrealizowano, lecz niestety całe urządzenie zostało przez Niemców w
krótkim czasie zniszczone.
"Kolejkę linową" po stronie północnej Alej budowali
żołnierze służby łączności oraz żołnierze oddziału osłonowego drukarni
powstańczych. Jeden z nich, pchor. "Rysio" został przy zakładaniu
"kolejki" ranny i zmarł w szpitalu.
Przyczyna, dla której ta służba włączyła się do
tworzenia drogi łączności przez Aleje, jest oczywista. Tylko bowiem tędy
można było dostarczać do Śródmieścia Południowego powstańczą prasę.
Drukowana ona była na Szpitalnej 12 (Biuletyn Informacyjny,
Rzeczpospolita, Robotnik) i na Wareckiej 11 (Armia Ludowa, Walka).*
W tych dniach, to jest 6 -8 sierpnia, zwarta zabudowa
Alej była już wypalona, z wyjątkiem kilku budynków związanych
bezpośrednio z obroną Barykady oraz Aleje 18 do 26 po stronie północnej i
Aleje 17 do 23 po stronie południowej.
Do budowy barykady przystąpiono 7 sierpnia. Wykonanie
prac po stronie południowej powierzono plutonowi saperów batalionu
"Bełt", dowodzonemu przez porucznika inż. "Bylińskiego". W skład plutonu
wchodziło dziewięciu zgranych kolegów: por. "Manowski", por.inż.
"Andrzej", "Zych", "Żorż", "Dostoja", "Janczewski", "Wiewiórka",
"Suwak", "Powolny".
"Dostoja", jeden z budowniczych Barykady, tak opisuje tamte działania:
"... Zadaniem naszym było, bez względu na przeszkody, osłonić przejście przez Aleje z nr 17 do nr 22.
Początkowo układaliśmy przez szerokość jezdni worki z
piaskiem. Była to praca syzyfowa i ogromnie niebezpieczna, gdyż bez
przerwy byliśmy pod ostrzałem ckm z BGK i z rogu Marszałkowskiej, a
czołgi, które stały w tychże punktach, ostrzeliwały Barykadę i niszczyły
naszą pracę. Wobec tego zaczęliśmy przekopywać jezdnię. Pracowaliśmy po
14-16 godzin na dobę, zmieniając się co dziesięć minut w przekopie z
uwagi na ogromne napięcie nerwowe i morderczy wysiłek fizyczny.
Przeszkodami w wykonaniu przekopu były: sklepienie
tunelu linii kolejowej, które było około pół metra pod powierzchnią
jezdni, oraz tory tramwajowe.
Najniebezpieczniejszą pracą było przebicie podłoża pod
torami tramwajowymi w celu założenia ładunków wybuchowych. Aby to
przebicie wykonać trzeba było leżeć na poziomie jezdni i manipulować
kilofem i młotem, pod ustawicznym ostrzałem.
Z naszej strony, tj. od numeru 17, przekop był nie
głębszy niż na 1m. Pogłębiały go worki z piaskiem. Natomiast od strony
północnej przejście wykonano w postaci tunelu pod jezdnią, gdyż tam nie
przeszkadzało sklepienie tunelu kolejowego.
Za wykonanie przejścia po naszej stronie por.
"Byliński" odznaczony został Krzyżem Walecznych, a por. "Andrzej"
Krzyżem Zasługi. Dziewięciu ludzi nie mogło wykonać tak wielkiego
zadania. Toteż na apel por. "Bylińskiego" zgłosiło się wielu ochotników
cywilnych, przede wszystkim rzemieślników. Barykada - tunel, to w równym
stopniu i ich zasługa.
Ofiarnie w pracach uczestniczył Henryk Zawadzki, komendant OPL w Alejach 17.
W budowie Barykady pomagali także wszyscy wolni od służby żołnierze "Bełta", jak również oddziałów łączności.
Po stronie północnej Alej do 7 sierpnia stałym
wzmacniaczem ścian osłonowych zajmowała się siedmioosobowa drużyna
saperska utworzona w bat. "Kiliński" przez ppor. "Antka", 7 sierpnia
powstał pluton saperów. Dowództwo plutonu powierzono por. "Piotrowi".
Przed plutonem postawiono zadanie budowy Barykady po stronie północnej
Alej.
Barykada powstała dzięki zbiorowemu wysiłkowi.
Łączniczki, żołnierze i ludność cywilna mogli stosunkowo bezpiecznie
przedostawać się z jednej strony ulicy na drugą.*
Służbę osłonową Barykady pełniły kolejno plutony wszystkich trzech kompanii batalionu "Bełt": "Skiby", "Budzisza" i "Wilka".
Niemcy oczywiście nie zrezygnowali ze zniszczenia
barykady. Nie mogąc szkodzić strzałami na wprost, zastosowali granatniki
i goliaty. Niestety dla siebie - bez powodzenia.
Połączenie komunikacyjne między obu częściami Śródmieścia zostało utrwalone.
Ruch oddziałów niemieckich Alejami został zamknięty.
Jak dowiodły tego dalsze wydarzenia, Niemcy nieustannie, przy użyciu
wszystkich dostępnych środków, starali się odzyskać Aleje. Powstańcy
jednak do końca nie ustąpili.