Krystyna Zglinicka Ostrowska ps.
"Szczara"
Maj 1945 r.
Po siedmiu miesiącach tułaczki i
ukrywania się wróciliśmy z Januszem do Warszawy, w której gruzach
spoczywają ci, z którymi związała nas tajna nauka, konspiracja i
walka. Poraził nas widok plakatów umieszczonych na ruinach obok
powstańczych grobów. Plakaty rzucają straszne oskarżenia, plakaty
krzyczą:
" - Precz ze skrytobójcami z AK!"
" - AK - sprzymierzeńcy Hitlera!"
" - AK - podpalacze Warszawy!"
" - AK - zapluty karzeł reakcji!"
A więc tak zostali osądzeni polegli, takie jest nastawienie do nas, którzy przeżyliśmy...
Jesteśmy z powrotem w swoim mieście, ale w obcym domu.
Mieszkanie teściów zostało zburzone w połowie Powstania, a rodziców -
spalone przez Niemców po kapitulacji.
Zamieszkaliśmy przy ulicy Mokotowskiej 59. Podczas
Powstania tuż obok, pod nr 55, mieścił się duży szpital, do którego
przynosiłam rannych z ulicy Wiejskiej, stanowiącą najbliższą linię
frontu. Dom nr 59 jest częściowo zburzony i wypalony, ale część oficyn
ocalała. Mieszkamy w głębi drugiego podwórka na parterze. Lokal składa
się z trzech ciemnych pokoi z kuchnią bez łazienki i bez ubikacji.
Mieszka tu nas ośmioro: państwo Górscy z dwojgiem dzieci, teściowie i ja
z Januszem. Nasz pokoik jest wąski i długi, większą jego część wypełnia
tapczan. Sufit jest zawilgocony, bo dach uszkodziła bomba. Przez okno
widać całkowicie spalony dom, w którym mieszkałam z rodzicami. Dziwnym
zrządzeniem losu z całego trzypiętrowego budynku ocalał tylko maleńki
skrawek stropu naszej łazienki, na którym wisi wanna i piecyk. To
wszystko co zostało z dawnego życia... Ten smutny, czarny szkielet
mojego domu widzę, ile razy spojrzę w okno, staram się spoglądać jak
najrzadziej...
Ulica Mokotowska jest uporządkowana, barykady
rozebrane, gruzy uprzątnięte. Wiele domów ocalało, w każdym mieszkaniu
gnieździ się po kilka rodzin, na ulicy jest więc wielu przechodniów.
Równoległa do Mokotowskiej ulica Krucza zieje
pustką... Po upadku Powstania Niemcy systematycznie wypalali tu dom po
domu i minowali ruiny, spalili ponad 40 budynków, pozostało zaledwie 5.
Odcinek ul. Wilczej między Kruczą a Mokotowską jest
uporządkowany; odwiedziliśmy ocalałą kaplicę nr 7, gdzie braliśmy ślub
powstańczy w dniu 10 września. Zastaliśmy księdza kapelana "Karola
Wielkiego", który nam udzielał ślubu. Bardzo się ucieszył, że
przeżyliśmy wojnę i wróciliśmy do Warszawy.
W mieście nie ma wody, elektryczności ani gazu. Niemcy
zniszczyli elektrownię, zrabowali wszystkie transformatory, w gruzach
leżą zabudowania rozdzielni, magazyny, pompy elektryczne. Uszkodzone są
przewody kanalizacyjne, trzeba je oczyścić i usunąć zwłoki powstańców...
Po wodę trzeba chodzić z kubłami do tej samej pompy
ulicznej, do której rodzice chodzili z Kruczej podczas Powstania. Stąd
jest trochę bliżej.
Z oświetleniem mieszkania nie mamy kłopotu, bo teść i
p. Górski otrzymują naftę i zapałki na kartki dla pracujących. Ulice
wieczorami są zupełnie ciemne; po zapadnięciu zmroku nie wychodzi się z
domu.
Z wyżywieniem mamy trudności. Na kartki jest tylko
chleb, mąka, drożdże, sól, herbata, cukier (w bardzo małych ilościach), a
inne artykuły trzeba kupować wyłącznie w wolnej sprzedaży po bardzo
wysokich cenach.
Wychodzi gazeta "Życie Warszawy"; po wielu latach
bojkotowania niemieckiej "gadzinówki"* teraz pilnie czytamy prasę i
śledzimy informacje o odbudowie.
Do usuwania gruzu zmobilizowano Ochotnicze Brygady
Pracy oraz żołnierzy, nawet Kobiecy Batalion. Pracują również jeńcy
wojenni i volksdeutsche skoszarowani w obozie pracy.
Od kilku dni jest już wolny od min i otwarty dla publiczności Park Ujazdowski - ogród naszego dzieciństwa.
Jedyne, czynne już od miesiąca kino "Polonia"
wyświetla film pt. "Zoja". Pierwszy raz od 1939 r. idziemy do kina! Film
jest bardzo smutny...
W Muzeum Narodowym otwarto wystawę "Warszawa oskarża".
W piwnicach tego gmachu przebywałam w pierwszych dniach Powstania bez
jedzenia i bez picia jako jeden z dwóch tysięcy zakładników... Teraz
krążymy z Januszem po salach muzealnych, oglądamy szczątki dzieł sztuki,
spalone bezcenne starodruki, pocięte bagnetami portrety, porozbijane
rzeźby. Szczególnie duże wrażenie robi głowa pomnika Mickiewicza,
odnaleziona na dziedzińcu fabryki "Lilpop, Rau i Loewenstein". Stajemy w
skupieniu przed listą rozstrzelanych, u stóp której stoją w wazonie
biało-czerwone kwiaty. Tak niedawno temu z trwogą w sercu szukaliśmy na
takich listach znajomych nazwisk i wielokrotnie odnajdowaliśmy je...
Blisko nas, na Górnym Ujazdowie, powstaje osiedle złożone z sześćdziesięciu drewnianych domków fińskich, dar dla Warszawy.
Został otwarty pierwszy szpital zakaźny przy ul.
Chocimskiej 5; leczy się tam już 50 chorych. Brak wody, personel
przynosi ją butelkami. ( W tym gmachu przed wojną mieściła się fabryka
czekolady i cukierków mojego chrzestnego ojca, Jana Fruzińskiego, w
której dyrektorem był mój Tatuś).
Rozpoczęto przymusowe szczepienia wszystkich
mieszkańców Warszawy w wieku od 5 do 60 lat przeciwko durowi brzusznemu;
widocznie władze sanitarne miasta boją się epidemii. Po zastrzyku
ludziom ręka mocno puchnie i boli, a niektórzy nawet dostają gorączki.
Ręka rzeczywiście mi spuchła i trochę boli, ale gorączki nie dostałam.
Warszawa ma już dwa prowizoryczne mosty pontonowe i
prom.Starszy most znajduje się przy ulicy Karowej. Dojście do niego jest
utrudnione; przechodnie wydeptali ścieżki przez podwórza zburzonych
domów aż ku Wybrzeżu Kościuszkowskiemu. Po Wybrzeżu idzie się środkiem
jezdni wśród pojazdów, bo chodniki są zasypane gruzem, poryte okopami,
przykryte siecią drutów kolczastych. Nowy most znajduje się u wylotu
ulicy Ratuszowej. Samochody ciężarowe nie są po nim przepuszczane, tylko
ludzie, rowery, wozy i furmanki. Wzdłuż zburzonego mostu Poniatowskiego
kursują specjalne wielkie łodzie zabierające po 150 osób; na przeprawę
trzeba czekać, aż się zbierze "komplet".
Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat i Aleje
Ujazdowskie są uporządkowane. Nie ma już barykady u wylotu Wilczej, pod
osłoną której przenosiłam rannych. Nie ma też cmentarzyka mojej kompanii
w podwórku jednego z domów - zwłoki Celiny i kolegów zostały
ekshumowane.
Obecnie jest porządkowana ul. Książęca, pozbawiona
bruków, zasypana gruzem z walącego się muru, opasującego ogród szpitala
Św.Łazarza. Tędy podczas Powstania biegł rów, który ułatwiał łączność z
Czerniakowem. Pozycji przy Książęcej bronili koledzy z kompanii "Redy" z
mego batalionu "Miłosz".

Czerwiec 1945 r.
Lipiec 1945 r.
Teściowa mnie namawia, żebym się przygotowała do
egzaminów na stomatologię. Od dziecka marzyłam o dziennikarstwie, ale w
obecnej sytuacji rezygnuję... Skoro nie mogłabym pracować w wymarzonym
zawodzie, to czemu nie mam się zgodzić na propozycję teściowej? Tydzień
temu uroczyście otwarto czytelnię naukową Biblioteki Głównej przy ul.
Koszykowej 26. Będę mogła przygotowywać się tam do egzaminów. Trzeba
będzie przypomnieć sobie materiał kilku przedmiotów, przecież już rok
minął od egzaminów dojrzałości zdawanych na kompletach tajnego
nauczania. Przez ten rok sporo zapomniałam.
Główne ulice miasta są już oczyszczone. Odbywam długie
wędrówki usiłując odnaleźć krewnych i znajomych. Smutne to wędrówki...
Przeważnie zastaję domy zburzone lub wypalone, brak wiadomości o
ludziach lub dochodzą tragiczne wiadomości. Rodzina Gumowskich
zamieszkała na Ochocie została wymordowana, ten sam los spotkał babcię
Koczalską zamieszkałą na Woli przy ul. Młynarskiej oraz wujka Zygmunta
Niklewskiego z ul. Złotej. Wola to wielkie cmentarzysko; przykro iść
wypalonymi ulicami, wokół cisza, pustka, groby... Na murach domów, w
miejscach gdzie były bramy, widnieją czasem karteczki informujące o
losach mieszkańców. W porównaniu z Wolą mało zniszczony jest Mokotów.
Ocalał duży, spółdzielczy dom przy ul. Willowej, w którym mieszkali
wujostwo Jezierscy, ale ich mieszkanie jest już zajęte, nie wpuszczono
mnie nawet do przedpokoju; z pewnością wujostwo również nie zostaną
wpuszczeni, jeśli wrócą...
Szukam koleżanek z tajnego nauczania. Dom przy ul.
Nowogrodzkiej, w którym mieszkała Marysia Karwowska, został zburzony.
Marysia mieszka u znajomych. Do Warszawy powróciła już w marcu razem z
koleżanką z powstańczego patrolu sanitarnego. Obie zgłosiły się do pracy
w PCK. Zajęcie ich polegało początkowo na wyszukiwaniu grobów i
rejestrowaniu ich. Nie było to bezpieczne ani łatwe; musiały docierać do
zakamarków zasypanych gruzami podwórek, mogły w każdej chwili trafić na
minę, marcowa pogoda dawała się im we znaki. Ale praca była bardzo
ważna - pomagały stworzyć kartotekę poległych. Ostatnio przeniesiono je
do pracy biurowej - udzielają informacji o zaginionych. Marysia ma
zamiar iść na medycynę i zostać lekarzem tak jak ojciec.
Mieszkanie Lucyny Rudzińskiej przy ul. Żurawiej również
jest zburzone. Lucyna mieszka z matką u krewnych w Komorowie pod
Warszawą. Jej szesnastoletnia siostra Ewa zginęła na Mokotowie podczas
Powstania. Lucyna ukrywa ten fakt przed matką... Hala Zarembianka, która
ocalała cudem, dzięki temu, że obóz Oświęcim nie przyjął transportu, w
którym się znajdowała, wróciła do Warszawy bardzo wcześnie, bo już 17
lutego. Zastała dom spalony. Była sama. Odszukała swą przyjaciółkę,
Hanię Korejwo, i zamieszkała u niej na Pradze. W maju rozpoczęła studia
na SGGW, otrzymała nawet niewielkie stypendium.
Starsza siostra Hani, Renia Korejwo, wpadła w ręce
Niemców na początku Powstania. Irena Korejwo ps. "Scarlet" usiłowała
wraz z drugą kobietą - żołnierzem dostarczyć broń powstańcom. Obie
zostały aresztowane na przejeździe kolejowym przy ul. Podskarbińskiej
przy wózku z bronią, którą przewoziły z Targówka nad Wisłę w rejon Wału
Miedzeszyńskiego, aby przeprawić się na lewy brzeg do powstańców.
Ostatnia wiadomość od Reni to była kartka, którą udało się jej rzucić po
aresztowaniu, w trakcie transportu.
Mieszkanie Danusi Węgrzeckiej przy ul. Wilczej nie
zostało zburzone ani rozgrabione! Jest to wręcz zdumiewające!!! Stoją na
swoich miejscach przedwojenne meble, jest stół, przy którym często
odbywały się lekcje naszego kompletu, na ścianach widzę dobrze mi znane
obrazy. Nic się tu nie zmieniło, jest tak, jakby nad miastem nie
przeszedł kataklizm. Mieszkanie - pamiątka, mieszkanie - wspomnienie...
Danusia jest drugi miesiąc już studentką Szkoły Głównej
Handlowej. Gmach uczelni przy ul. Rakowieckiej został spalony, ale
ocalał położony w głębi budynek uczelnianej biblioteki. Tam uruchomiono w
maju pierwszy semestr obejmujący 150 słuchaczy. Danusia mnie namawia,
żebym się zgłosiła na SGH. Muszę się zastanowić.
Ogłoszono wyniki spisu ludności - Warszawa lewobrzeżna ma już ponad 185 tys. mieszkańców!
Do Warszawy przybywają ludzie przybywający z
przymusowych robót oraz z obozów koncentracyjnych. Byłych więźniów można
poznać po wytatuowanych na przedramieniu numerach obozowych oraz po
ogolonych głowach. Polski Czerwony Krzyż prowadzi dla bezdomnych Dom
Noclegowy przy ul. Nowogrodzkiej, mogą tam przebywać dwie doby.
Na Pradze ruszyły pierwsze tramwaje! Po Warszawie można jeździć "na łebka" odkrytymi ciężarówkami.
Istnieje projekt odremontowania gmachu YMCA wraz z
basenem i kąpieliskiem. Żywo stoi mi w pamięci dzień 2.09.1944 r., gdy
Niemcy zbombardowali gmach YMCA: pod gruzami zginęło wówczas wielu
kolegów z kompanii "Redy". Od tamtych dni upłynęło zaledwie 9
miesięcy...
Plac Zamkowy nadal nieuprzątnięty. Zamek Królewski to
zwalisko gruzów. U jego stóp leży strzaskana na kilka części kolumna
Zygmunta. Zwały gruzu bronią dostępu do ul. Świętojańskiej. Przy
kompletnie zniszczonym rynku mieszka w norach i zakamarkach kilka
rodzin... Zwaliska gruzu uniemożliwiają przejście przez niektóre
uliczki. Gdzieniegdzie na ocalałych skrawkach murów domów nakreślono
krzyżyki i tragiczne napisy: z a s y p a n i ... Nie wiadomo, co się
stało z mieszkańcami Starówki po wycofaniu się powstańców - kto zginął,
kto ocalał?
22 czerwca czytam w "Życiu Warszawy", że ogłoszono
wyrok w sprawie gen. Okulickiego, ostatniego dowódcy AK, wspaniałego
człowieka. Został on skazany za działalność wywrotową i szpiegowską, za
organizowanie terroru i morderstw...Dobrze, że zrezygnowałam z zawodu
dziennikarza, nie mogłabym pisać takich artykułów!

Lipiec 1945 r.
W elektrowni uruchomiono trzecią turbinę, wkrótce całe miasto zostanie zaopatrzone w energię elektryczną!
Odbyło się uroczyste uruchomienie Gazowni Miejskiej, pierwszy został włączony do sieci gazowej Mokotów.
Do niektórych mieszkań dociera już woda! Dotrze i do
nas, wytrzymamy, doczekamy się. Światło i woda to symbole życia miasta.
Na przekór niemieckim planom miasto żyje!!!
Został oddany do użytku ludności Dworzec Warszawa Główna przy Al. Jerozolimskich, na razie istnieje jeden peron z dwoma torami.
Rozpoczęto remont budynków Politechniki. A więc będzie
uruchomiona! Janusz zabiera się do powtarzania materiału fizyki i
matematyki. Oboje uczymy się.
Rozpoczęto również remont gmachu Senatu Wiejska 4. Jest
to dla mnie miejsce szczególnie pamiętne. Podczas Powstania teren Sejmu
i Senatu był obsadzony przez doskonale uzbrojony Hitlerowski Batalion
Policyjny. Żandarmi ustawicznie trzymali pod ostrzałem pozycje naszego
batalionu. Wielokrotnie wprowadzali wspierane czołgami natarcia wzdłuż
alei Na Skarpie, Alei Frascati i ul. Wiejskiej. Byliśmy znacznie słabsi,
ale odpieraliśmy ich ataki, do końca Powstania utrzymaliśmy nieparzystą
stronę Wiejskiej.
Poza wydaną przez Niemców Kennkartą nie posiadam
żadnych dokumentów. Na początek muszę się wystarać o świadectwo
urodzenia. Byłam ochrzczona w kościele Św. Barbary. Kościół jest
zburzony, ale księgi metryczne ocalały! W dniu 18 lipca otrzymuję
pierwszy dokument po wojnie. Wystawiony jest na okupacyjnym blankiecie z
nadrukiem: Generalna Gubernia. Te dwa nienawistne słowa są skreślone,
to już można zrobić. Gdybyż można było wykreślić z pamięci sześć lat
strachu i upokorzeń przeżytych w Generalnej Guberni...
Do Warszawy wraca coraz więcej mieszkańców. Odnajduję
następne koleżanki i dowiaduję się od nich, że pięć z naszej klasy
poległo, wśród nich Halszka Bątkiewicz z mego maturalnego kompletu
tajnego nauczania.
Po dramatycznych przejściach - przesłuchanie w gestapo
na Szucha, pobyt w szpitalu na Woli i w obozie w Pruszkowie powróciła
do Warszawy moja koleżanka od Królowej Jadwigi, Irka Drzewosowska,
sanitariuszka harcerskiego batalionu "Czata 49". W dniu 10 marca wzięła
ślub z kolegą z konspiracji, bratankiem gen. "Bora". Był to jeden z
pierwszych ślubów w zburzonej Warszawie. Od kwietnia Irka pracuje w
Biurze Odbudowy Stolicy.*
Wróciła również Joasia Dziubałtowska, z którą
uczęszczałam do prywatnej szkoły powszechnej p. Chyczewskiej. Jest
zupełnie sama... Jej mama zmarła podczas okupacji, ojciec zginął podczas
Powstania, starszy brat poległ na Mokotowie. Joasia mieszka w ocalałym
budynku SGGW (gdzie jej ojciec był profesorem), rozpoczęła studia.
Ekshumowała już i przeniosła do rodzinnego grobu ciało ojca, teraz stara
się o przeniesienie na cmentarz wojskowy ciała brata. Powstaje kwatera
żołnierzy pułku "Baszta" - tam będzie pochowany.
O bardzo wielu koleżankach i kolegach niczego się nie mogę dowiedzieć... Nie wiem, czy przeżyli...
Prasa informuje, że Warszawa otrzymała dary od
organizacji UNRRA, wkrótce rozpocznie się przydzielanie ich ludności.**
Cieszymy się z tego, bo nasze posiłki są bardzo mało urozmaicone.
Siedzę godzinami w czytelni na Koszykowej, czytam i
robię notatki, aby się przygotować do studiów medycznych zgodnie z
życzeniem teściowej. Poświęciłam dużo czasu, jestem dobrze przygotowana,
ale w ostatniej chwili zmieniłam decyzję - nie pójdę na stomatologię
tylko na SGH. Praca dentystki zupełnie mnie nie pociąga, a raczej
odpycha. Teściowa się obraziła, nie odzywa się do mnie, ale trudno.
Wybór zawodu to kwestia całej mojej przyszłości.
Do rozpoczęcia jesiennego semestru mam jeszcze miesiąc
czasu. Podejmuję pracę, żeby kupić sobie i Januszowi trochę ubrania.
Mam tylko rzeczy, w których rok temu wyszłam z Warszawy po kapitulacji:
sukienka jest już bardzo zniszczona, pantofli w ogóle nie mam, tylko
buty narciarskie, w których najwygodniej było chodzić po gruzach podczas
Powstania i w nich opuściłam miasto w październiku 1944 r.
Wrzesień 1945 r.
Wrócili do Warszawy wujostwo Bromirscy z Basią i
Czesiem Świechowskimi. Ich dom przy ulicy Śniadeckich został spalony,
zamieszkali więc na Mokotowie na stryszku Państwowego Zakładu Higieny
przy ul. Chocimskiej, gdzie wujek Antoś zawsze pracował i gdzie obecnie
podjął pracę. Wszyscy śpią na siennikach ułożonych bezpośrednio na
podłodze. Nie mają kłopotu z wodą, bo blisko jest studnia artezyjska.
Czesio wrócił bardzo wcześnie z obozu jenieckiego, już w czerwcu; tak
prędko, bo aż do Łaby dojechał na niemieckim rowerze.
Zatrudniłam się jako "stojak" na budowie prowadzonej
przez prywatną firmę. Nigdy nawet mi się nie śniło, że mając
dziewiętnaście lat zostanę "szefową" kilkunastu robotników budowlanych.
Przyjmuję materiały dostarczane na plac budowy: cegłę, wapno, deski. Mam
z tym moc problemów, bo nic się na budownictwie nie znam i jestem
czasem w podbramkowej sytuacji, a nie mogę przecież ośmieszać się przed
robotnikami. Bez względu na pogodę przebywam na powietrzu przez cały
dzień, dopóki robotnicy nie zakończą pracy. Czasem jestem solidnie
zziębnięta. Rano i wieczorem wędruję pieszo wiele kilometrów, bo plac
budowy znajduje się przy ul. Szczęśliwickiej na Ochocie, a więc daleko
od ul. Mokotowskiej.
Materiały budowlane są dostarczane furmankami. Wśród
"wozaków" jest jedna kobieta, Jadzia. Chodzi w męskim ubraniu, w długich
butach, klnie potężnie, lubi zajrzeć do kieliszka. Któregoś dnia
podchmielona zatarasowała swoim wozem drogę kolejce EKD, która jeździ
ul. Szczęśliwicką. Zrobiła się awantura, motorniczy wezwał milicję i
Jadzia została zatrzymana. Musiałam iść do komisariatu, prosić o
zwolnienie jej i zaręczać, że więcej nie będzie wchodziła w kolizję z
przepisami ruchu drogowego. Zaręczyłam, a tymczasem niepoprawna Jadzia
nadal sobie popija i może się narazić milicji. Jak ja wówczas bedę
wyglądała?
Przez cały pierwszy tydzień mojej pracy na budowie
żaden z robotników nie traktował mnie poważnie, natomiast, gdy w sobotę
pierwszy raz zrobiłam wypłatę, ich stosunek do mnie uległ zasadniczej
zmianie. Na szczęście nie wiedzieli, jak bardzo bała się ich "szefowa"
niosąc przez prawie puste tereny dużą kwotę przeznaczoną na wypłatę.
Śródmieście otrzymało wodę! To jest radość, którą
trudno opisać! Nie zrozumieją tego ci, co nie stali miesiącami w
kolejkach do studni i nie dźwigali z daleka pełnych kubłów.
Przy niektórych ulicach zapłonęły latarnie. Niebawem i
Mokotowska zostanie oświetlona i można będzie wieczorami wychodzić z
domu.
Uruchomiono pierwsze dwie linie tramwajowe w lewobrzeżnej Warszawie.
Politechnika została częściowo odbudowana, rozpoczną się wykłady. Od pierwszego października oboje z Januszem zaczniemy studia.
http://beret-w-akcji2.salon24.pl/367339,wspomnienia-z-powstania-warszawskiego-czesc-62
http://beret-w-akcji2.salon24.pl/367339,wspomnienia-z-powstania-warszawskiego-czesc-62