A więc nadszedł dzień najgorszy, dzień, którego spodziewaliśmy się już od pewnego czasu - koniec walki. Zawieszenie broni 1 października zastało nas na naszych pozycjach bojowych na ul. Nowogrodzkiej. Jak dziwna wydawała się możność swobodnego poruszania się na przedpolu walki. zawieszenie broni trwało od 8 rano do 18 wieczorem w celu opuszczenia miasta przez ludność cywilną. Wieczorem walka została wznowiona. Dopiero drugiego października nastąpiła kapitulacja właściwa, a trzeciego wieczorem odczytano rozkaz dzienny komendanta obwodu Śródmieście płk. "Radwana" z listą awansowanych i odznaczonych.

Piątego października rano wszystkie oddziały naszego batalionu zostają zgromadzone na ul. Kruczej, skąd wyruszamy ul. Wspólną w stronę Marszałkowskiej. Ostatnią barykadę przekraczamy na ul. Śniadeckich. Składamy broń... Mijamy Politechnikę jeszcze tak niedawno naszą. Na akademiku powiewa hitlerowska flaga... Na naszej trasie co kilka kroków żołnierze i karabiny maszynowe z obsługą niemiecką. Przez Filtrową, plac Narutowicza i Grójecką maszerujemy w stronę Ożarowa. Smutny to jest marsz. Idziemy do niewoli...

W czasie marszu czujemy ogromną sympatię podwarszawskiej ludności, którą spotykamy po drodze. Ze wszystkich stron podają nam jabłka, cebulę i wodę. Nie chodzi tu o skromne jedzenie, ale o zadokumentowanie, że oni są z nami, że chcą pożegnać powstańców. Niejeden z nas dużo przeżył i widział, i był twardy, a teraz ukradkiem ociera łzę.

strzelec Jan Radecki ps. "Czarny"