Tadeusz Kowalkowski pchor/ppor. "Himlic", "Tadeusz" Zgrupowanie "Golski" 6 kompania
Mimo niepowodzeń i strat poniesionych w dniu 1 sierpnia
siły naszego zgrupowania "Golski" wzrastały. Do tego rejonu spływały
oddziały "Łucznika"* , które poniosły krwawą porażkę walcząc o koszary
lotnicze (Flakkaserne) przy ulicy Rakowieckiej oraz resztki plutonu 1108
"Jeleń", zdziesiątkowanego podczas walki w dzielnicy policyjnej.
Oddziały te mimo poniesionej klęski wykazywały zdolność bojową i
inicjatywę, były jednak słabo uzbrojone. 3 sierpnia zostały wzmocnione
placówki na wysuniętym terenie Politechniki.
Zdecydowano też wycofać z dzielnicy Ochota dwie
kompanie będące w stałym zagrożeniu ze strony npla. Sytuacja zagrożenia
od południa powstała po rozbiciu oddziału "Łucznika" pod Flakkaserne.
Nieprzyjaciel, umocniwszy swoje stanowiska na pl. Unii Lubelskiej,
zagrażał naszym placówkom w rejonie pl. Zbawiciela i Mokotowskiej.
Z inicjatywy dowództwa naszego zgrupowania
zorganizowano odwrót z kolonii Staszica żołnierzy drugiego batalionu
szturmowego "Odwet". Jednostka ta znajdowała się w sytuacji bardzo
trudnej i groziło jej zniszczenie. Przez kolejne noce w rejon
Politechniki przeszło z Ochoty około 300 powstańców, w tym ponad 100-200
żołnierzy "Odwetu". Zasilili oni stan zgrupowania "Golski".
5 sierpnia śmiałym wypadem od strony ulicy
Marszałkowskiej grupa szturmowa żołnierzy z byłych oddziałów "Łucznika"
zdobyła, głównie dzięki użyciu zmasowanej ilości płynnych środków
palących, koszary w kompleksie budynków b. Gimnazjum "Przyszłość" przy
ulicy Śniadeckich 17. Wzięto jeńców, zdobyto broń, uwolniono
zakładników. Został zlikwidowany punkt oporu npla tkwiący w środku
rejonu naszych działań.
Ilościowy wzrost zgrupowania "Golski" do liczby 1200
żołnierzy umożliwił nie tylko nasycenie obszaru niezbędną ilością
wojska, lecz także wykonanie szeregu prac umacniających stanowiska
obrony zgrupowania. W pracach takich jak budowa barykad, przesłon,
przekopów, przejść między budynkami, stanowisk strzeleckich brali udział
żołnierze, a pomagała im ludność cywilna. Przebudowano i wzmocniono
barykady, które często spontanicznie stawiane w pierwszym dniu
Powstania, nie zawsze były należycie wykonane. Działania zaczepne (mimo
zdobycia w walkach pewnej ilości broni) były nadal niemożliwe z braku
broni i amunicji. Niewielkie jej uzupełnienie dawała broń przechowywana w
ukryciu przeważnie w ziemi, a umieszczona tam po kapitulacji stolicy w
1939 roku. Teraz dzięki informacjom mieszkańców wydobywano ją z tych
schowków. Część jej, ze względu na silną korozję, nie nadawała się do
użytku. Niewiele broni dawały pojedyncze rozbrojenia mundurowych i
cywilnych funkcjonariuszy wroga. Znacznie lepiej rozwiązano już w tym
pierwszym okresie sprawę wyżywienia, odzieży (trudno to nazwać
"umundurowania"), zakwaterowania, opieki medycznej. Dokonane
uzupełnienia, wprowadzenie integrujących form organizacji i dowodzenia,
przygotowało żołnierzy VI Zgrupowania do okresu walk o Politechnikę.
Wykorzystując zdobyte w tych walkach rozeznanie,
nieprzyjaciel podjął 19 sierpnia o świcie kolejne natarcie, zaczynając
je jak poprzednio od przygotowania artyleryjskiego. Na Pole Mokotowskie
wjechały 4 czołgi i rozpoczęły ostrzał naszych placówek na ulicy Polnej,
oraz barykad i stanowisk strzeleckich w budynkach znajdujących się przy
tych barykadach. Ogień skupił się na barykadzie u wylotu ulic: 6
Sierpnia, Śniadeckich, Lwowskiej i Noakowskiego. Kolejne 2 czołgi ze
skrzyżowania ulic Koszykowej z Aleją Niepodległości ogniem swoich dział
biły w zabudowania Politechniki. Cały jej teren został pokryty ogniem
moździerzy od strony b. Ministerstwa Komunikacji. Następnie ze stanowisk
Pola Mokotowskiego rozpoczęto ostrzał ulic Noakowskiego, Lwowskiej i
Koszykowej. Osłaniane tak zmasowanym ogniem artyleryjskim dział, ruszyło
natarcie piechoty npla, tak jak poprzednio z budynku b. Szpitala
Okręgowego. Niszczące skutki ostrzału artyleryjskiego i siła uderzenia
nacierających zmusiły nasze placówki do opuszczenia gmachu Mechaniki i
Aerodynamiki. Zajął je nieprzyjaciel. Próby powstrzymania nacierających
przez oddział z kotłowni nie powiodły się. Placówka ta zagrożona
okrążeniem zmuszona została także do wycofania się. Nieprzyjaciel,
atakujący od strony Alei Niepodległości, zajął w walce budynek
Elektrotechniki. Następne uderzenie poszło od strony b. Ministerstwa
Komunikacji i było wsparte silnym ogniem broni maszynowej. Nieprzyjaciel
zajął wypalony wcześniej budynek mieszkalny przy ulicy Koszykowej i
kolejno gmach Kreślarni, z którego także wyparto nasze oddziały.
Zaatakowana z trzech stron nasza placówka broniąca
gmachu Technologii Chemicznej w obawie przed okrążeniem wycofała się.
Wycofali się, ulegając sile zmasowanego uderzenia obrońcy gmachu Fizyki,
którzy utrzymali jednak swoje stanowiska w gmachu Chemii. W czasie tych
ciężkich walk musiano pod ogniem npla ewakuować mieszkańców z Domu
Profesorów. Wtedy dowodzący oddziałami walczącymi na Politechnice z
ramienia dowódcy odcinka płk "Topora" mjr "Antoni", rzucił do
przeciwuderzenia wcześniej ściągnięte odwody. Odebrano gmach Mechaniki i
wzmocniono obsady w gmachu Głównym i sąsiednim Chemii. Ponadto kpt.
"Golski" rozkazał strzałami z "piata" zaatakować czołgi nękające ogniem
swoich dział nasze stanowiska. Czołgi wycofały się.
W godzinach popołudniowych tegoż dnia, na ulicę
Koszykową wjechały 2 czołgi npla, powodując straty w naszej obronie.
Obrzucone butelkami zapalającymi wycofały się. Ponowione kolejne
przeciwnatarcie naszych oddziałów na Kreślarnię, załamało się. Ogień z
dział wzniecił liczne pożary także w budynkach mieszkalnych. Gaszono je
pod ostrzałem, ponosząc straty w zabitych i rannych. Odparto kolejne
natarcie niemieckie na Chemię. Po wznowieniu jeszcze bardziej
gwałtownego i skutecznego ognia artyleryjskiego wypuszczono na budynki
Politechniki, jej gmach Główny, czołgi bezzałogowe - miny goliaty. Po
ich wybuchu powstały wielkie wyłomy i rozszalały się pożary. Wybuchy
kolejnych goliatów sparaliżowały naszą obronę. Pod wieczór obrońcy
Politechniki otrzymali rozkaz wycofania się na parzystą stronę ulicy
Noakowskiego. Wziętych do niewoli na terenie Politechniki powstańców i
osoby cywilne Niemcy rozstrzelali.
Politechnika w naszych rękach stanowiła swoistego
rodzaju wysunięty bastion wchodzący głęboko w pozycje npla i
ograniczający swobodę jego działania na odcinku zachodnim. Z jej terenu
mogły wyjść po otrzymaniu odpowiedniej do walk zaczepnych ciężkiej
broni, groźne dla Niemców działania ofensywne.
Utrata Politechniki stworzyła zagrożenie dla naszych
stanowisk obrony, które od nieprzyjaciela oddzielała tylko szerokość
ulicy Noakowskiego. Powstało zagrożenie dla gęsto zabudowanej i
zaludnionej tej części Śródmieścia Południowego. Chcąc zagrożenie to
zlikwidować, należało odebrać Niemcom Politechnikę, lub chociażby jej
część.
W nocy z 20 na 21 sierpnia oddziały kpt. "Golskiego" otrzymały od dowódcy Obwodu, płk. "Radwana", rozkaz odebrania Politechniki.
Ruszyło nasze natarcie; najpierw zajęto jeszcze dymiące
i nieobsadzone przez npla zgliszcza gmachu Głównego. Zmuszono do
ucieczki czujki npla z Chemii i Kreślarni. Nie odzyskano Domu
Profesorów, a próba jego podpalenia nie powiodła się. O świcie 21
sierpnia silne przeciwnatarcie wroga zmusiło nasze oddziały do powrotu
na ulicę Noakowskiego.
Przewaga techniczna wroga była przytłaczająca i ona
zwyciężyła. Zakończył się okres walk w rejonie Politechniki. Wyczerpały
one nie tyle zasoby ludzkie VI Zgrupowania, ile jego zapasy broni i
amunicji. Zmuszało to do zaniechania działań zaczepnych. Klin głęboko
wchodzący w pozycje niemieckie i stanowiący potencjalne zagrożenie dla
ich oddziałów na kierunku Ochoty, utrudniający im swobodę działania w
Alejach Jerozolimskich, został zlikwidowany.
22 sierpnia rozpoczął się okres naszej walki o
przetrwanie. Charakteryzowało go ze strny npla ustawiczne, z niemiecką
systematycznością prowadzone, nękanie naszych stanowisk ogniem
moździerzy i ciężkiej broni. Trwał nękający ostrzał naszych stanowisk
obserwacyjnych i strzeleckich przez ich strzelców wyborowych na całej
linii naszej obrony. Ogień nękający byl szczególnie dokuczliwy dla
mieszkańców okolicznych domów, znajdujących się na zewnątrz; stojących
po wodę, pomagających w gaszeniu pożarów, biorących udział w
odgruzowaniu, a także wykonujących inne konieczne czynności. Była
nieudana próba ataku czołgów na 6 Sierpnia, walki patroli itp. działania
występujace w obronie. Podobnie bylo na innych liniach obrony, w
rejonie Placu Zbawiciela i Mokotowskiej.*
cofnij
komentarze
obrazy
A

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 90
Ta relacja to przypis do:
Tadeusz Kowalkowski pchor/ppor. "Himlic", "Tadeusz" Zgrupowanie "Golski" 6 kompania
Sierpniowe walki w rejonie Politechniki Warszawskiej
---------------------------------------------------------------------------------------
Opis ataku oddziałów mjr. artylerii p-lot. "Łucznika" na Flakkaserne
W dniu 1 sierpnia 1944 roku o godz. 15.00 zmobilizowały
się w czterech miejscach plutony "Łucznika" w liczbie 19 o numeracji od
540 do 558. W kompleksie budynków na Polnej zajęło podstawy wyjściowe
około 400 żołnierzy zorganizowanych w trzech kompaniach, siedmiu
plutonach. Całością sił uderzeniowych miał dowodzić por. "Borowy",
będący równocześnie dowódcą 1 kompanii. Godzinę wcześniej przywieziono
na Polną broń: rkm bren, 3 steny, sidolki, butelki samozapalające,
świece dymne i kilka miotaczy ognia. Tuż przed natarciem doniesiono
jeszcze 3 steny i skrzynkę granatów obronnych. Uzupełnieniem była broń
osobista zmobilizowanych. Rzuty drugiego dywizjonu miały miejsce
koncentracji na Sandomierskiej przy Rakowieckiej. Miały się włączyć do
akcji tylko w przypadku sukcesów natarcia "Borowego". Przy końcu
Rakowieckiej róg Kieleckiej zmobilizował grupę artylerzystów por.
Władysław Wicze-Jaskólski. Mieli być obsadą dział zdobytych na terenie
Flakkaserne. Całość 11 plutonów liczyła 150 do 200 żołnierzy. Należy
domniemywać, że stan ich uzbrojenia był gorszy, niż siedmiu plutonów
"Borowego". Na mp. 3 Rejonu wybrano dom Skolimowska 5 znajdujący się
prawie na wprost głównej bramy wjazdowej na teren Flakkaserne.
Łączne siły nieprzyjaciela wynosiły na terenie głównego
obiektu 250 do 300 żołnierzy posiadających typowe uzbrojenie i
wyposażenie oraz 6 dział p-lot. Teren był ogrodzony częściowo
sztachetami na podmurówce, częściowo siatką i zasiekami z drutu
kolczastego. Wewnątrz znajdowały się bunkry betonowo-ziemne. Obiekt miał
być zaatakowany o godz. 17.00 siłami i środkami będącymi w dyspozycji
por. "Borowego". Pozostałe siły 3 Rejonu miały zostać na miejscu
wyczekiwania. Zgrupowanym na Polnej oddziałom wydano szczegółowe rozkazy
natarcia, ustalając ich kierunki. Żołnierze zażądali broni. Dowódcy
kompanii odpowiedzieli, iż należy ją zdobyć na nieprzyjacielu. Część
żołnierzy wyraźnie nie chciała wyjść bez odpowiedniego uzbrojenia.
Punktualnie o godz. 17.00 wybiegło 200 powstańców w
większości uzbrojonych w granaty zaczepne i butelki samozapalające
(reszta pozostała na miejscu koncentracji). Natarcie prowadził osobiście
por. "Borowy". Już w połowie natarcia zasypała ich lawina pocisków.
Tylko część nacierających wdarła się na teren Flakkaserne, reszta
zaległa. Straty wyniosły w zabitych i rannych ponad 50% nacierających.
Zginął por. "Borowy". Wycofywanie się i zbieranie rannych pod silnym
ogniem wroga trwało do późnych godzin nocnych. Około 200 żołnierzy
"Borowego" przedostalo się do Śródmieścia i zasiliło zgrupowanie
"Golski" i "Ruczaj". Część oddziałow z ulicy Rakowieckiej zasiliła
oddziały "Baszty". Zgrupowanie "Łucznik" przestało istnieć.
Mjr "Łucznik" z częścią sztabu i plutonem dyspozycyjnym
nadal pozostawał na Skolimowskiej. Gestapowcy i SS-mani zmusili do
wyjścia na podwórze wszystkich ludzi z domów Skolimowska 3 i 5.
Zastrzelono 100 osób, wśród nich mjr. "Łucznika", jego zastępcę kpt.
"Wilusia" i trzydziestu żołnierzy oraz kilka łączniczek, a wśród nich
"Hannę", żonę "Łucznika". Ułożone w dwa stosy ciała zabitych zostały
oblane benzyną i podpalone. Uratowała się tylko część osób, które wyszły
poprzedniego dnia celem zebrania informacji tj.: ppor. "Wojtek", por.
"Piorun", pchor. "Włodek" oraz łączniczki: "Halina", "Stacha-Chłopak" i
"Bronka".
(Wyciąg z opracowania Tadeusza Kowalkowskiego ps.
"Himlic" pt. "Opis organizacji, działań i walki 3 Rejonu V Obwodu Okręgu
Warszawskiego Armii Krajowej")
Prawie w rok po tych wydarzeniach powstała na
obczyźnie żołnierska dumka - ballada, zrodzona z bólu, żalu i tęsknoty
za krajem. Oto jej fragmenty:
NATARCIE NA FLAKKASERNE
Syreny zawyły salutem Powstania
i pierwsze im steny gwizdem wtórowały,
skokami przez Polną, ulicę rozstania,
do boju drużyny ruszały.
Po dziesięć, po cztery, szczekały szmajsery,
huk działek ich jazgot zagłuszał.
Na Pole! Na Pole! Tam widać koszary,
tam rozkaz do szturmu ich zmuszał.
Nim przeszli zasieki, część pole zaległa,
pod ogniem tam w glinie została,
a sekcja ta z brenem, co pierwsza wybiegła,
już drugą obsadę zmieniała.
I dano po linii, głuszone strzałami,
powtórne natarcia wezwanie,
i poszli do przodu miażdżeni salwami
na Swoje Warszawskie Powstanie
Autor nieznany