Janusz Wandel "Janusz" Bat. "Zaremba - Piorun" komp. "Ambrozja"
Od kilkunastu dni słyszeliśmy w nocy buczenie
przelatujących nad naszymi pozycjami samolotów. Były to małe samoloty
rozpoznawcze Armii Czerwonej zwane "kukuruźnikami", używane do
rozpoznania bojowego. Nadlatywały pojedynczo tuż nad nasze pozycje i
zrzucały, bez spadochronów, broń, amunicję i suchary. W ten sposób
Stalin chciał pokazać światu, że Związek Radziecki nie pozostawia
powstańców bez pomocy. Była to pomoc iluzoryczna, przynosiła nam małą
korzyść. Amunicja pakowana w worki przy zrzucaniu na ziemię krzywiła
się, broń uszkadzała się. Z tych zrzutów dostaliśmy jeden radziecki
karabin przeciwpancerny z nabojami. Małe uszkodzenie zostało usunięte.
Karabin ten nazywano rusznicą przeciwpancerną. Do jej obsługi trzeba
było przejść specjalne przeszkolenie, gdyż przy odpalaniu odrzucała
strzelającego do tyłu. Trzeba było bardzo uważać i dobrze się trzymać,
aby nie narazić się na zranienie. Była to dobra broń, ale dostaliśmy ją
za późno, 25 września, już pod koniec Powstania...
Krystyna Brzozowska "Nasza" łączn. Delegatury Rządu na Rejon Śródmieście Południowe
18 września otrzymałam polecenie od Delegata Rządu, aby
zawiadomić ppłk. "Sławbora" o mającym nastąpić o godzinie 13.00 zrzucie
broni i amunicji przez amerykańskie samoloty. Biegłam z tą wiadomością
jak na skrzydłach, a duma rozpierała mi serce, że tylko ja wiem o
zbliżających się latających fortecach.
Z września właśnie ten moment utkwił mi najsilniej w pamięci.
Ponad 100 wielkich samolotów amerykańskich przeleciało
wówczas nad powstańczą Warszawą zrzucając zasobniki na spadochronach.
Całe niebo było pełne spadochronów, a nasze serca pełne nadziei na
pomoc. Ale samoloty leciały na dużej wysokości i wiatr zniósł większość
spadochronów na tereny zajęte przez Niemców...