NN ps. "Orłowski" st. strzelec bat. "Bełt" kompania "Skiba"
Zajmowaliśmy stanowisko na trzecim piętrze
jeszcze nie spalonego domu na Nowogrodzkiej 31 niedaleko
Marszałkowskiej. Niemcy siedzieli w spalonym domu po drugiej stronie
ulicy. Mieszkanie, w którym byliśmy, miało balkon, z którego
ostrzeliwaliśmy i obrzucali granatami stanowiska niemieckie. Ponieważ
skończyły nam się granaty, poszedłem po nowy zapas. Z granatami
umieszczonymi za pazuchą podchodziłem na czworakach do balkonu i w tym
momencie trafił mnie płomień z miotacza ognia. Zamknąłem oczy i zacząłem
gasić ogień na głowie i ramionach. Całe szczęście, że koledzy - Zemło i
jakiś podchorąży - zerwali kapę ze stołu i zarzucili mi na głowę gasząc
ogień. Żeby nie ich przytomność umysłu za chwilę wybuchłyby granaty za
pazuchą i na pewno zginęlibyśmy wszyscy.
Na skutek poparzeń twarzy i rąk do końca powstania nie bralem udziału w żadnych akcjach.
Ewa Kuźniar Boratowska ps. "Ewa" sanitariuszka bat. "Bełt kompania "Skiba"
11 września. Jesteśmy na Nowogrodzkiej 22. Niemcy
atakują z Nowogrodzkiej 24. Amunicji mało, a granaty kończą się. Por.
"Skiba" wysyła jednego żołnierza po granaty na Żurawią 16. Wysłany wraca
po pół godzinie. Granaty ma w chlebaku, przewieszonym na szyi.
Są to granaty powstańcze, których zapalniki trzeba potrzeć o coś przed rzutem, aby się zapaliły.
Chłopiec z torbą granatów na brzuchu zbiega ze schodów
na podwórko domu 22. Spieszy się. W tym czasie z podwórka inny żołnierz
wbiega na schody. Też się spieszy. Chłopcy zderzają się. Granaty
zapalają się i wybuchają.
Ten biegnący z granatami - nie żyje.Ten drugi ma
zerwane całe powłoki brzuszne, wnętrzności na wierzchu. Rzucam się na
pomoc. Rana za duża, aby ją opatrzyć. Nakrywam więc ją tylko gazą. Prosi
o śmierć. Robię mu zastrzyk z morfiny, po którym jakby zasypia. W tym
stanie nie nadaje się do transportu piwnicami i przełazami. Siedzę przy
nim i czekam, kiedy będzie można sprowadzić pomoc. Śmierć jednak
przyszła szybciej. Niestety, ani nazwisk, ani pseudonimów obu chłopców
nikt nie zna.
Na szczęście, wybuch granatów nie spowodował większych
strat tylko dlatego, że reszta chłopców siedziała na klatce schodowej o
pół pietra wyżej, za załamaniem schodów.